jest godzina 1, o 9 mamy umówiona marszutkę do Erewania,
więć dziś szybko i tresciwie.
19 Sierpnia ruszyliśmy na Wielki Kaukaz, cel podstawowy zobaczyć i choć liznąć od dołu masyw Kazbeg (5047m).
Miejsce docelowy miasteczko Kazbegi lub formalnie zwane też Stepantsminda, w regionie Mtskheta-Mtianeti- 10 km od granicy z Rosja i tuż przy granicy z Ostetią Południową.
Miejsce z którego ruszają marszutki w Tbilisi zwie się Didube, ekspresja stacji połączonej z bazarem przerosła naszą wyobraźnie. Tubylcy widząc ludzi z plecakami oferują transport w każde zażyczone miejsce w Gruzji. Taxi, bus, autobus czego dusza zapragnie. Giełda transportu.
Decydujemy się na tradycyjną marszutkę (czyt. prywatny bus w różnym stanie technicznym) Opłata 10 lari równowartość 18zł, odległość ok. 140km.
Stan dróg - asfalt, szuter! - ruszamy.
Na pokładzie 14osób, gruzini, rodzina z niemiec i my. Zajmujemy miejsca na pilotce. Kierowca zdecydowanie dominuje na drodze, z Tbilisi wylatujemy sprawnie a nawet ekspresowo.
Całą trasę zajmuje historyczna Gruzińska Drogę Wojenną prowadząca do Rosji.
Niestety, z każdym kilometrem pogoda sie psuje, robi się coraz bardziej pochmurnie i deszczowo.
Na trasie zaczynaja pojawiać się przeszkody, stado krów, osioł luz awaria kamaza, jest dobrze.
Po ok. 80km zaczyna lać deszcz, mając na uwadze położenie gegraficzne w myślach nie wierze że może to trwać wiecznie.
Droga pnie sie coraz wyżej, potworna mgła i chmury nie pozwalają nam dostrzec tego co chcieliśmy po drodze.Pada deszcz, nie pada, leje się jak z wiadra. Lipa bo mamy nocleg w namiocie.
Dziewiędziesiaty kilometr trasy z asfaltu robi sie szuter, drobne skały i goła ziemia, straszne muldy i dziury. Rosyjskie i czeczeńskie niskopodłogowe auta drapią się w przeciwną stronę.
Kierowca spowalnia do 10km na godzinę (foto nr 22 i 23)
Myślimy jak można cos takiego dopuścić do użytku? Kierowca nie zważa i dalej pokazuje swój kunszt i sztukę prowadzenia pojazdu w ekstremalnych warunkach. Mijanki i jazda pod prąd to norma.
Wspinamy sie na 3 tys metrów, nic nie widać mgła i deszcz.
Po prawie 3 godzinach podróży docieramy do Kazbegi. Dalej pada i nic nie widać. Wcinamy opóźnione śniadanie i wspinamy się do Gergeti Sameba - niesamowitego monastyru położonego w dolinie na tle (tego dnia niewidocznego) Kazbegu. Po dwóch godzinach wspinaczki jestesmy na miejscu, miejsce niesamowite, chmury otaczają góry i doline, widoki nieziemskie. Szybkie zwiedzanie i rozbijamy obóz. Namiocik staje w kilka chwil i szybko chowamy sie przed deszczem.
Mówimy sobie że nie wyjedziemy półki nie pokażą się góry. Siedzimy w dolinie na hali, widzimy klasztor a tylko oczyma wyobraźni pięciotysięczniki dookoła. Jestem wściekły!!
W nocy ulewa, słaby sen. Poranne wkurwie... nieuniknione.
Czekamy dalej, chmury czasem sie rozchodza, czasem nachodzą cała mocą że widoczność spada do 5 metrów. Popołudniu jest lepiej, pokazuja się szczyty i razem z nimi banan na mej twarzy, po to tu przyjechałem!
Szybko jednak wraca mleko. Krowy i solidny buchaj otaczają nasz obóz, Gosia pyta
"Wojtek przytrzymasz jej głowę ja ją wydoję? " zdecydowanie odmawiam operacji dojenia bliżej nie zidentyfikowanego kaukazkiego obiektu żywego.
Wieczorem poznajemy towarzyszy z Polski którzy przybyli od strony rosyjskiej, okazało sie że podróżują od 12 dni i zjechali pół Rosji. Rozbijają obóz obok nas. Wieczorne ognisko i kima.
Rano dalej mgła, jednak z każdym momentem robi się jaśniej i słonecznej. Podejmujemy decyzje że wracamy jednak do stolicy. Schodząc z gór pokazują się wszystkie szczyty w okolicy prócz Kazbega, widoki nieziemskie, wale foty.
Na głównym placu w Kazbegi wraz z poznanymi chłopakami z Polski szukamy opcjonalnego transportu, jest piękna pogoda, chcemy więc zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca po drodze których nie widzielismy jadąc tutaj. Dobijamy targu z lokalnym biznesmenem, zawiezie nas do Tbilisi i zatrzyma sie tam gdzie bedziemy chcieli, cena 65 lari za 4 osoby. Okazuje się że towarzysz dysponuje nissanem micra, nas 4 plus kierowca i 4 potwornie duże plecaki. Ładujemy sie i w drogę. Kierowca okazuje sie miły, dobrym obywatelem. P godzinnej rozmowie zaprasza nas za rok do siebie, oferuje szusy konno po górach, szaszłyki i wino a na koniec pada oferta. Dam Wam 300 metrów2 ziemi w górach a wy postawicie tam chałupe, na poczatku wzieliśmy to za żart po czym towarzysz rzekł " ja gawarju sjerjożna" Półki co skończyło się na wymianie adresów.
To co zobaczyliśmy na trasie powrotnej przeszło nasze oczekiwania. Zapraszam do zdjęć.
Ostatni sklep na drodze na lodowiec, wioska Gergeti |
Kaukaz |
Wielki Kaukaz |
Wielki Kaukaz, widziany z Gruzińskiej Drogi Wojennej |
Nacieki Mineralne |
Off Road w drodze pod Samebe |
Gruzińsko - Rosyjski punkt widokowy |
Ekipa Nissana Micry z Kazbegi do Tbilisi, |
Twierdza Annanuri |
Annanuri |
Mscheta |
Mscheta |
Gergeti Sameba 2046m. n.p.m. |
Gruzińska Droga Wojenna - Tbilisi-Władykaukaz(Rosja) |
Ekspedycja, od lewej Wojtek, Mateusz, Gosia, Piotrek |
Nacieki skalne, Twierdza Annanuri, Rosyjsko-Gruziński punkt widokowy Pojednanie i stara stolica Gruzji Mscheta , o tym nie da sie pisac to trzeba zobaczyć!
Pozdrawiamy z Tbilisi z Hostelu Romantik,
za 5 godzin ruszamy do Armenii
dzięki za wpisy i pozdrowienia!!
dobranoc!!
wrazenia ogromne , chyba sobie odpuszcze a Wam dalej zycze wspanialych wrazen ,trzymajcie sie do nastepnego wpisu. ja poprostu sie nie nadaje ale Wam zazdroszcze samozaparcia i wiary w to co chcecie osiagnac
OdpowiedzUsuńDroszkow dalej zwyprawa...kazbegi nie pokazalo swojego lica...pamietajcie ze armenia tak jak polska to dziki kraj...pozdrowienia
OdpowiedzUsuńWojtku napisz prosze wiecej o kulinarnych doznaniach. Czy probowaliscie tamtejszej kuchni, czy ktos poczestowal was jakas dobra jagniecina? Czy piliscie jakies dobre gruzinskie winko z ktorego sa znani gruzini? Czy rosnie tam roslina z ktorej robi sie smieszne papierosy ? Czekam na odpowiedz .Pozdrawiam Czlonek zespolu Izba
OdpowiedzUsuńTam rosną białe kredki, z których zrobiłeś kiedyś śmieszny kolumbijski proszek heheh:)
OdpowiedzUsuńtak trzymac ,podziwiam Was bardzo ale najbardziej Gosie ,zuch dziewczyna , chociaz jestem tez dziewczyna nie co starsza ale nie dalambym rady
OdpowiedzUsuńNa szczycie gory ararat koniecznie dziewczyne o chlopiecych sutkach!!!!!nie do twarzy nam dzis w smutkach...gdybyscie robili pamiatki zw wschodu to droszki przyprawy !!!!niech moc bedzie z.Wami
OdpowiedzUsuńGegreti Trinity Church w pobliżu Kabegi, Georgia - 08/2011:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=DgdhL_bvwUE
Batumi, Gruzja 2011 - Delfinarium - http://www.youtube.com/watch?v=-IeWCUQNnQg
OdpowiedzUsuńBatumi, Gruzja - spiewające fontany: http://www.youtube.com/watch?v=R7KVzTM5nSc
OdpowiedzUsuńGruzja - 2011 r. album picasa, zapraszam: https://plus.google.com/u/0/photos/115608252842342536648/albums/5679352951353408737
OdpowiedzUsuńBatumi, Gruzja 2011 r. - http://www.youtube.com/watch?v=iF2oeanlC6A
OdpowiedzUsuńZnalazłem w internecie: http://www.youtube.com/watch?v=ddkehPyxupQ&feature=related
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ddkehPyxupQ&feature=related
OdpowiedzUsuńFajnie, że znaleźliście działkę pod dom :-)
OdpowiedzUsuńszkoda tylko, że tak daleko od zg :-)
pozdrawiamy a&m
Super fotkii!!
OdpowiedzUsuń